Przejdź do treści

Łzy Barabasza

Czyli o tym jak Korona i Tiara sztukę manipulacji do perfekcji opanowała.

Nigdy, w swoim dość długim już życiu, nie wierzyłem w to, aby prawdę o naszej przeszłości i historii, w kontekście dnia dzisiejszego, mogły przejrzyście i prawdziwie wyrazić opinie i poglądy całkiem czarne lub zupełnie białe.

Wiedza o czasach minionych, także tych głęboko odległych, o czym minister Czarnek, a także wicepremier Giliński i cała pozostała intelektualna czereda PIS, nie ma, zielonego nawet pojęcia, bo to genetyczni głupcy, pozwala nam, zwykłym zjadaczom chleba naszego powszedniego, na zrozumienie teraźniejszości. Demiurgom z PIS, na czelne z Kaczyńskim i książętami kościoła Katolickiego, niestety nie.  Dzisiaj, gdy istnieje znacznie więcej niż np. pięćset lat temu różnego rodzaju metod poznawczych, możemy, przynajmniej od czasu do czasu, z powodzeniem docierać do prawdy.

Możliwie szeroka i w miarę wszechstronna wiedza archeologiczna, historyczna i literacka daje nam szansę na oddzielenie prawdy historycznej od wierzeń i legend wszelkich. Pozwala w końcu dostrzec, że na przestrzeni stuleci dokonano, z różnych pobudek, drastycznych historycznych zmyśleń i przeinaczeń. Ten oczywisty, choć nieco uproszczony, a dla wielu wręcz banalny pogląd, który tu o historiozofii wyraziłem stoi, niestety, w wyraźnej sprzeczności do powszechnie dziś, zwłaszcza przez polityków prawicy i ludzi kościoła, głoszonych opinii, że oto można historię naszą bez uwzględnienia dziejowego światłocienia z jednoczesnym poszanowaniem dla prawdy, od nowa namalować.

Wymownym przykładem na zilustrowanie powyższej tezy, jest opowieść głoszona oficjalnie przez Kościół i pisowskie państwo o błogosławionym kardynale Wyszyńskim. Opowieść, która z prawdą ma tyle wspólnego, co kąt prosty z wrzącą wodą. To jedynie półprawda. Ten zdeklarowany antysemita i mężny mizogin, wyniesiony przez propagandę państwowo- kościelną do rangi męża polskiej racji stanu był i w dalszym ciągu, mimo, iż jest już całkiem martwym ciałem, ale za to pół świętym duchem, klasycznym potwierdzeniem głoszonej przez Koronę i Tiarę wyrafinowanej i zarazem nieuczciwej tezy, że oto bez cienia wątpliwości można przyjąć pogląd, że wszystko, co chrześcijańskie musi być dobre i piękne, przez co siłą rzeczy powinno być powszechnie pożądane i uznawane.

Pogląd ten jest dla samych chrześcijan wielce szkodliwym. Uporczywe i jak się czasem wydaje, bezmyślne trwanie w przekonaniu, że oto cywilizacja europejska korzeniami swymi ssąc jedynie z gleby filozofii chrześcijańskiej życiodajną wodę odwiecznej mądrości i sól jurysdykcji absolutnej stworzyła fundament, na którym wzrosła współczesna Europa, jest delikatnie rzecz ujmując grubym nieporozumieniem.

Pogląd taki, jest jeszcze do przyjęcia, póki głoszony jest w cieniu kruchty dla tych wszystkich, którzy chcą być oszukiwani. Dla tych, którym obojętna jest prawda o ideowej i kulturowej tożsamości, a cenią jedynie osobowość charyzmatycznego duchowego przywódcy.

Jeśli tak czynią maluczcy, to jeszcze pół biedy. Dużo gorzej dzieje się wtedy, gdy urzędujący Prezydent, Premier oraz członkowie rządu i przedstawiciele parlamentu, podlizując się hierarchom Kościoła, twierdzą z całą mocą swoich urzędów, że jeśli Matka Boska nam nie pomorze to, strach się bać, co się stanie z Polakami.

Głoszone dumnie tezy, iż korzeniami nowożytnej Europy jest jedynie chrześcijaństwo, pomijając przy tym wiedzę o kulturze, filozofii, astronomii, medycynie, matematyce, czyli dyscyplinach nauki, które przybyły do nas z śródziemnomorskich portów starożytnego świata, mogą zostać uznane za prawdziwe jedynie wtedy, jeśli zgodzimy się, iż okrutna historia ludzkości – wojny, krucjaty, niewolnictwo, prześladowania religijne i wszelka przemoc, jest lustrzanym odbiciem kryminalnej historii chrześcijaństwa.

Polska, jest jak słynna karczma z piosenki Jacka Kaczmarskiego „Kara dla Barabasza”:

„W karczmie z widokiem na Golgotę
Możesz się dzisiaj napić z łotrem
Leje się wino krwawe, złote,
Stoły i pyski świecą mokre.
Ten ścisk to zysk dla gospodarza,
Wieść się po mieście szerzy chyża,
Że można ujrzeć tu zbrodniarza,
Co właśnie wyłgał się od krzyża.” (…)

W niezmiennie najpiękniejszej myśli o tym, że choć Polska nigdy nie miała i w ciąż nie ma, bardziej toksycznego „przyjaciela” niż Watykan i Kościół Katolicki, nadejdzie czas, w którym ta czarno-purpurowa okupacja się skończy.

                                                                                                                                                    Mirosław Rudziński – Gappa