Przyglądając się naszym narodowym bohaterom – Jarosławowi Kaczyńskiemu, Mateuszowi Morawieckiemu oraz wielu innym członkom pisowskiego establishmentu i wsłuchując się uważnie w głoszoną przez nich filozofię, przypomniała mi się pewna anegdota:
„Pewien mężczyzna przymierza robiony na zamówienie garnitur i mówi do krawca:
– Musi pan skrócić ten rękaw! Jest pięć centymetrów za długi!
– Nie, nie, niech pan zegnie rękę w łokciu – mówi na to krawiec. – Widzi pan już się schował.
– No dobrze, ale niech pan popatrzy na kołnierzyk – odpowiada mężczyzna. – Kiedy zginam rękę, kołnierzyk wchodzi mi na głowę.
– Niech, więc pan ją wyciągnie i przechyli do tyłu.
O świetnie!
– Ale teraz lewe ramię jest z dziesięć centymetrów niżej niż prawe – skarży się mężczyzna.
– Musi pan przechylić się w lewo i wszystko będzie porządku – uspokaja krawiec.
Mężczyzna wychodzi od niego z prawą ręką zgiętą w łokciu, odchyloną do tyłu głową, pochylając się w lewo. Posuwa się do przodu niczym paralityk. Właśnie w tej chwili zwraca na niego uwagę dwóch przechodniów.
– Patrz na tego kalekę – mówi pierwszy. Strasznie mi go szkoda.
– Tak, ale jego krawiec to geniusz – mówi drugi. – Popatrz jak świetnie leży na nim ten garnitur.” Amen!
Mirosław Rudziński – Gappa