Stara prawda głosi, że to, co ci w dzieciństwie wpadło do głowy pozostaje tam na zawsze. Przed wielu laty, gdy PRL święciła, podobnie jak dzisiaj PIS, sukcesy na każdym polu, do mojej, dziecinnej wówczas głowy, wpadały opowieści moich krewnych, a zwłaszcza historie opowiadane przez mojego dziadka o czasach, gdy żołnierze wyklęci bohatersko walczyli z komuną. Dziadek Jan, kułak i mały przedsiębiorca opowiadał, że gdy ludzie Józefa Kurasia, dowódcy oddziałów podziemia antykomunistycznego, a wcześniej oficera Urzędu Bezpieczeństwa na Podhalu, znanego pod pseudonimami „Orzeł” a zwłaszcza „Ogień”, wychodzili z lasu, nad światem zapadał złowieszczy, grobowy mrok.
Dzisiaj, propaganda dobrej zmiany stawiając na piedestał morderców niewinnych ludzi, apaszy jakimi bezwątpienia byli „Ogień” i „Bury”, niezłomni siepacze niczemu niewinnych Polaków, Słowaków, Rusinów i Żydów, pluje w twarz, nie tylko ofiarom, ale także, tym wszystkim w pamięci, których przetrwała prawda o tamtych ponurych czasach.
Jak złowieszczy chichot historii, wybrzmiała przed laty i brzmi do dzisiaj, uroczystość odsłonięcia w 2006 roku, przez największego prezydenta Polski, przyszłego bohatera katastrofy smoleńskiej, Lecha Kaczyńskiego, pomnika „Ognia” w Zakopanem. Głowa Polskiego Państwa klęka przed leśnym watażką, bezwzględnym mordercą i zwolennikiem czystek etnicznych, składając u jego stóp bukiet wdzięczności. To żaden patriotyzm. To koszmarny obłęd.
I w zasadzie można byłoby o tym paskudnym państwowo pisowskim incydencie zapomnieć, gdyby nie to, że jego brat bliźniak, człowiek o duszy bolszewika i charakterze gorliwego czekisty, który został koronowany przez posła Cymańskiego na Pasterza Narodu Polskiego, wyznaje dzisiaj dokładnie tę samą filozofię i za wiarę w nią, owieczkom i barankom wyborczym, rozdaje hojnym gestem nie swoje pieniądze. Wstyd i hańba.
Pytanie tylko dla kogo? Dlatego, co nie swoje rozdaje, czy dla tych, którzy nie bacząc na intencje dającego, gorliwie pańską jałmużnę biorą. Porażające jest także i to, że z czołowego dekownika stanu wojennego próbuję się dzisiaj wyrzeźbić kłamstwem i konfabulacją niezłomnego właśnie, bojownika o wolność naszą i waszą.
Oddawanie przez oficjeli państwowych, czci i stawianie za wzór do naśladowania tak zwanych żołnierzy wyklętych w osobach „Ognia” czy „Burego”, i mniej znanych zbrodniarzy, jak Mieczysław Pazderski „Szary”, Józef Zdzierski „Wołyniak”, czy Józef Skoczylas „Wierzba”, stanowi jaskrawy kontrast między ideałem a parszywą polityczną rzeczywistością. Judaszowe trzydzieści srebrników w porównaniu z tym, co propagandowo i gospodarczo uprawia PIS to, grzech o mocy kaszki manny z mlekiem.
W niezmiennie najpiękniejszej myśli o tym, że lud boży, kiedyś w końcu dostrzeże, iż to, co uprawia pisowska awangarda narodu to, niebezpieczna tragikomedia.
Mirosław Rudziński-Gappa.