Przejdź do treści

Źle się dzieje w państwie Piszki

Marcellus, w pierwszym akcie „Hamleta” wypowiada słynne zdanie: „źle się dzieje w państwie duńskim”. Każdy, umiarkowanie oczytany człowiek wie, że zdanie to, wyraża stan państwa i fatalizm polityczno – społecznej sytuacji, a także charakterystyczne, negatywne cechy nieudolnej władzy.
Niewykluczonym jest, że w swoim lekko paranoidalnym stanie umysłu, który podstępnie został porażony covidem 19 uznałem, iż burmistrz Kłodzka Michał Piszko, choć prywatnie jest prawie przyzwoitym człowiekiem, jako polityk nie budzi zaufania i niekiedy sprawia wrażenie starannego mijania się z prawdą.
Gdy myślę o tym, czym jest prawda to, przychodzi mi do głowy refleksja, czy ktokolwiek, tak naprawdę, jeszcze jej potrzebuje. Premier RP namiętnie kłamie. Chór, nikomu niepotrzebnych jego ministrów, unisono cygani lud boży, nie bojąc się strącającej do piekieł kary boskiej. Większość tak zwanych elit politycznych łga jak z nut, a nasz pan Burmistrz w tej gorliwej gonitwie pucowania rzeczywistości, ściga się z nimi nienagannie.
Czytaj: Kto wyrósł w twierdzy, po co mu ogrody.
Para kłodzkich nędzników w pijackiej malignie postanowiła za karę, trzyletnie Bogu ducha winne dziecię płci żeńskiej, wrzucić do lodowatej wody, aby obmyć je z grzechu płaczliwego marudzenia i złośliwego sikania w majtki. Wrodzona jednak empatia nie pozwoliła im, po oczyszczającej kąpieli, polać maleństwo wrzątkiem z czajnika, aby nie umarło z wyziębienia. I stało się – wylano dziecko z kąpielą. I tak mała Hania dołączyła do chóru słodkich aniołków i obecnie zaznaje sielskiej nieśmiertelności na łożu z anielskich piór.
O tragedii małej Hani i jej życiowym pechu napisano już sporo słów. Współwiną za tą okrutną śmierć próbuje obwinić się asystentkę rodziny z kłodzkiego OPS. Sprytnie przy tym zapominając o jej zwierzchniku Burmistrzu.
Są ludzie, którzy nawet z szeroko otwartymi oczyma, nie widzą nic. Spora część obywateli Kłodzka, jest ślepa i głucha a więc nie dostrzega, iż burmistrz Michał, kreuje jedynie marne polityczne i społeczne horrory miast, jak na powiatowego męża stanu przystało, komponować dzieła wyłamujące się z utartych schematów, które dobrze służyć będą wspólnocie obywateli. Ratusz pod jego rządami powoli zmienia się w stodołę, gdzie króluje sekretny ciemny nurt, niosący rosnącą chciwość i zachłanność. Urzędnicze pragnienia awansu i pieniędzy w atmosferze niemego, lepkiego strachu przed utratą stanowiska.
W jednej ze swoich wypowiedzi Pan Burmistrz stwierdził, iż za tragedię trzyletniej Hani jesteśmy współodpowiedzialni – my dorośli. Trudno po tak enigmatycznym stwierdzeniu dociec, jakich dorosłych burmistrz Michał miał na myśli. Wszystkich dorosłych na kuli ziemskiej, czy może tylko niektórych dorosłych, tych ratuszowo-powiatowych i kłodzką żulernię oczywiście. W taki oto subtelny sposób pan Michał objaśnił maluczkim, iż w podświadomości wszyscy jesteśmy potworami.
Nie uważając się za potwora, jedna z sąsiadek małej Hani, udzieliła krótkiego wywiadu dla TVN, w którym wyraziła krytyczną opinie o pracy kłodzkiego OPS. Jak głosi plotka, a wiadomo, że plotka w ogóle, a w polityce szczególnie, jest jak przyprawa do potraw, to podobno pan Burmistrz nakłonił gadatliwą sąsiadkę Hani do napisania skargi na Dyrektorkę OPS, wcześniej pozwalając swoim urzędnikom na jej i jej córki urzędnicze prześladowanie.
Patologia zagościła nie tylko w rodzinie Hani, ale także, a może przede wszystkim w Urzędzie Miasta. Próbując ratować własną skórę ronisz Burmistrzu krokodyle łzy i nie dostrzegasz, że miasto może zawalić ci się na głowę i wraz z tobą pogrzebać mieszkańców w głębokim, ciemnym i wilgotnym lesie, gdzie mieszkają administracyjne bestie, które być może hodujesz w sobie, tylko o tym jeszcze nie wiesz, lub co gorsze – nie chcesz wiedzieć.
Panie Burmistrzu, odnoszę wrażenie, iż głęboko wierzy Pan w to, iż jest superinteligentną istotą a obywatele krytyczne do Pana i pańskich poczynań nastawieni, to kretyni i łosie, którzy nie zostali jeszcze prawidłowo przez ratuszowych majstrów i kontrolerów skorygowani. Spora liczba z pośród tych łosi i kretynów z nadzieją spogląda na stan pańskiego zdrowia wierząc w to, że będzie ono jeszcze długo dobrze Panu służyć, co sprawi, iż będziesz Pan, Burmistrzem z jajami, z których gdy przyjdzie czas, kretyni i łosie będą mogli wyborczą kartką – zrobić jajecznicę.
Panie Michale, jest Pan jak tancerz, któremu niezależnie od pozycji, jaką przyjmie zawsze będzie towarzyszył dźwięk fletu politycznej i społecznej hipokryzji. Tańczy już Pan drugą kadencję i jedyne, co udało się Panu na polu rządzenia miastem osiągnąć to, przykro mi o tym pisać, spocić się jedynie pod pachami. Czasem, tak jak to miało miejsce w chwili tragedii małej Hani, na krótką chwilę przestaje Pan tańczyć. Uspokaja oddech, spogląda na ziemię pod stopami, jakby Pan chciał zajrzeć do głębokiej dziury, z której dobiega złowróżbne dudnienie urzędniczej głupoty, która zmienia powoli nasze miasto w polityczne i społeczne rumowisko.
Mirosław Rudziński – Gappa